Wednesday, February 14, 2007

bez odpowiedzi, kiedy światło dotyka skóry

Zaświeciło słońce.. czy to jest fakt wart odnotowania ? dla jakiejś zmiany, która nastąpiła, kiedy światło przedarło się spoza chmur.

Słońce – że świeci, jest częścią życia. Ile tego, co warunkuje istnienie: powietrze, krew, zadowolenie ? To, co otacza, to, co spaja i to, co uspokaja.

To, co na zewnątrz, kogoś innego, czymś innym – jest łódką, której deski schną pod słońcem jednego nieba. Wiele łódek, nierozpoznanych kształtów, szorstkiego poszycia, fali uciekającej spod burty.

To, co w środku, we mnie świadome i takie, których nazw biologicznych nawet nie znam – jest ręką, która najbardziej porusza się na zewnątrz. Oczy patrzą od środka, nogi podpierają brzuch, nos przyciąga komary, uszy mi szepcą, język częstuje śliną, owe miejsca delikatne – flores deliciarum – rozmawiają ze sobą, a jedna tylko ręka jakby żyje i nie żyje poza organizmem. Owszem, kopyta zwierząt skalnych nie potrafią sznurować bucików, lecz i one drapią każdą taką istotę za uchem, co mam za czynność jakby samodzielności kończyny. Jak płetwy, których poruszenie wynosi ryby i stwory pływające w miejsce obok, gdzie przecież przed chwilą nie było się, a zostało przesuniętym. Wysunięta ręka łączy.

Gdybym był ciałem zanurzonym w sobie, nic nie przebiegałoby ścieżką owego wysunięcia. Drżenie ciała pochodzi od dotyku, od zasłonięcia się przed kimś innym. Krew nie opuszcza ciała, lecz przecież nosi elementy czegoś innego. Uspokojenie jest ciszą wielkiego gwaru. Jest usłyszeniem swojego milczenia. Kiedy mówię, głos jest już daleko; mój głos opowiada mi moje echo. Jak lotny nietoperz słucham ściany przede mną, polotu przede mną i polowania przede mną. Głos jest oczekiwaniem, bo nawet w polocie nasłuchuje gwiazd. Człowiek pisze wiersze a nietoperz podwyższa pułap. Kiedy jeden zamyka pióro, drugi przełyka owada. Uspokojenie to jest coś, czego nie ma i dlatego jest ważne. Nie ma go poza i wewnątrz. Ono jest, kiedy wszystko milczy jednym głosem.

No comments: