Monday, February 19, 2007

oh, Tansssssssssss!! lubię tańczyć.


– ..postarzałem się. Nie mam gdzie tańczyć, czuję się starszy od rodziców. Myślę, że oni tańczą, na swój sposób..
– ..bo jak się nie ma co się lubi, to się nie lubi co się ma..
Fragment B: Kiedy byłem młodym chłopcem [:pamiętam – czytałem opowiadanie Artura Clarke’a o mnichach z klasztoru w Himalajach, którzy kupili komputer. To były czasy, kiedy komputery były wielkimi szafami, śliniącymi się strugami wypluwanych z szelestem taśm papieru, chropawych kółkami dziurek perforacji; wydruk czytało się opuszkami palców, jak pismo Braille'a. Znałem je z opowiadań Lema i nabożnie opowiadanej w podręcznikach sadze o ojcu wszystkich komputerów – ENIAC’u, tym, który obliczył bombę atomową. ENIAC miał 18 800 lamp i był tak niezdarnie imponującą mocą, że do samej tylko ich wymiany – co pół godziny wiele z nich przepalało się z wyczerpania – zatrudniano wyłącznie inżynierów, i to koniecznie z wyższymi tytułami naukowymi.
Był rok 1976 [..tak myślę; kiedy czytałem to opowiadanie]. Historię komputera w Himalajach poznajemy z rozmowy dwóch inżynierów z USA, opuszczających klasztor mnichów po uruchomieniu dostarczonego komputera. – Dlaczego – pyta młodszy – opuszczamy klasztor tak pośpiesznie? – Widzisz – mówi starszy – ci mnisi pracują od kilkuset lat nad spisaniem wszystkich imion Boga. Przez ten czas poznali ich kilka tysięcy. Teraz z komputerem poradzą sobie z resztą w kilka godzin. Wolałbym nie być wśród nich, kiedy poznają ostatnie. – Dlaczego? – Wierzą, że wtedy nasz świat straci sens bytu. – Przestanie istnieć.. – A przecież komputer poda im tylko wszystkie z możliwych kombinacje liter, nic innego. I wtedy – mówi Clarke – «gwiazdy na niebie zaczęły gasnąć jedna po drugiej».

_uciekającawyobraźnia_
Fragment A: Użytkownicy komputerów znają być może pojęcie «defragmentacji». Kiedy wiele lat temu usłyszałem, że powinienem regularnie «defragmentować dysk», za każdym razem uruchamiając tę procedurę czułem niepokój poznawczy. Wydawało mi się, że dysk ulegnie pokawałkowaniu a zapisane na nim teksty i obrazy rozsypią się jak rozbite lustro.
Któregoś dnia usiadłem przed niewłączonym komputerem i zacząłem myśleć o niepokojącej defragmentacji. Popatrzyłem na to słowo i rozkładając go na składowe, zobaczyłem że chory dysk jest pofragmentowany. Dane, które komputer wciąż jeszcze czyta jako ciągłe, są zapisane w kawałkach rozrzuconych po całej przestrzeni dysku. Defragmentowanie więc to przywracanie ładu, usuwanie fragmentaryczności, scalanie obrazu.

1. Nieoglądanie telewizji; z braku telewizora – można go rysować.

Saturday, February 17, 2007

Kto wychodzi, ten idzie po siebie - z przysłów niewymyślonych

Chciałbym kiedyś zrozumieć dlaczego powietrze faluje ? przecież go nie widać. Widzę jednak, że raz jest gorąco, raz cisza dzwoni. To nie jest ubywanie nastroju, bo kiedy mi smutno, to nic lub niewiele dostrzegam; dziwne – że kiedy oczy się śmieją, też nic nie widać: świat jest zanurzony światłem; jedyna chwila kiedy znika źródło światła. Jest wszędzie, znikąd, z mnie ? może z ramion u których uśmiecha się – światło.
Powietrze jednak faluje. Wtedy widzę – pochylonych ludzi i wyprostowane ramiona, widzę śmiech i lęk. Patrząc, nie schylam głowy, więc może dlatego widzę, że nie widzę siebie. Czy powietrze faluje, bo podniosłem rękę ? To śmieszne, ręka nie jest skrzydłem. Więc strach ? strach potrzebuje powietrza, dużo powietrza, naraz dużo powietrza wypchać i wciągnąć. Aż nie można nic powiedzieć, powietrze przelatuje nad gardłem; dlaczego jednak ściska mi uszy ? bo nic nie słyszę. Więc powietrze dlatego faluje, że przestaję słuchać. Nic nie robię, wszystko dzieje się bez rąk, wszystko jest jednym patrzeniem. Powietrze faluje ze zmęczenia, chce dostać się do mnie, ale ja go nie widzę, bo tylko patrzę. Gdybym mógł się uśmiechnąć, w takiej chwili, światło siadając na ustach zamknęło by oczy, odpoczęło. Mógłbym go nakarmić, a wtedy, jak zbierający do lotu ptak, powoli wirując nad głową, podniesie mi rękę. Kiedy światło z ust odleci w świat, czy nie pójdę poruszony za nim, nie rozumiejąc dlaczego ?

Thursday, February 15, 2007

przeglądanie_\./_gazet

..ma nieodparty urok; szczególnie pomijanie tych rubryk:

SPORT

ROZRYWKA

Wednesday, February 14, 2007



Tak, poniżej jest sznurówka, a jedno z piękniejszych opowiadań jakie czytałem na głos w tramwaju, jest o sznurówkach. Nie ma go jeszcze w spisie książek - w Profilu, obok - bo nie mogę jej odnaleźć, gdzieś na regale przed nosem. Dobrze, że zdjęcie znalazłem :] w folderze Autoportretów.

bez odpowiedzi, kiedy światło dotyka skóry

Zaświeciło słońce.. czy to jest fakt wart odnotowania ? dla jakiejś zmiany, która nastąpiła, kiedy światło przedarło się spoza chmur.

Słońce – że świeci, jest częścią życia. Ile tego, co warunkuje istnienie: powietrze, krew, zadowolenie ? To, co otacza, to, co spaja i to, co uspokaja.

To, co na zewnątrz, kogoś innego, czymś innym – jest łódką, której deski schną pod słońcem jednego nieba. Wiele łódek, nierozpoznanych kształtów, szorstkiego poszycia, fali uciekającej spod burty.

To, co w środku, we mnie świadome i takie, których nazw biologicznych nawet nie znam – jest ręką, która najbardziej porusza się na zewnątrz. Oczy patrzą od środka, nogi podpierają brzuch, nos przyciąga komary, uszy mi szepcą, język częstuje śliną, owe miejsca delikatne – flores deliciarum – rozmawiają ze sobą, a jedna tylko ręka jakby żyje i nie żyje poza organizmem. Owszem, kopyta zwierząt skalnych nie potrafią sznurować bucików, lecz i one drapią każdą taką istotę za uchem, co mam za czynność jakby samodzielności kończyny. Jak płetwy, których poruszenie wynosi ryby i stwory pływające w miejsce obok, gdzie przecież przed chwilą nie było się, a zostało przesuniętym. Wysunięta ręka łączy.

Gdybym był ciałem zanurzonym w sobie, nic nie przebiegałoby ścieżką owego wysunięcia. Drżenie ciała pochodzi od dotyku, od zasłonięcia się przed kimś innym. Krew nie opuszcza ciała, lecz przecież nosi elementy czegoś innego. Uspokojenie jest ciszą wielkiego gwaru. Jest usłyszeniem swojego milczenia. Kiedy mówię, głos jest już daleko; mój głos opowiada mi moje echo. Jak lotny nietoperz słucham ściany przede mną, polotu przede mną i polowania przede mną. Głos jest oczekiwaniem, bo nawet w polocie nasłuchuje gwiazd. Człowiek pisze wiersze a nietoperz podwyższa pułap. Kiedy jeden zamyka pióro, drugi przełyka owada. Uspokojenie to jest coś, czego nie ma i dlatego jest ważne. Nie ma go poza i wewnątrz. Ono jest, kiedy wszystko milczy jednym głosem.

Friday, February 9, 2007

tak, to sobota - oddech przenikający mrok i słońce

..piszę do [..] nie mając właściwie nic do napisania :] a to już kilkanaście słów..
Kilkanaście słów o wszystkim – że nic się nie zmienia i wszystko jest gdzie indziej.
Zmienia się więc, lecz jeśli jest inaczej to jest – nie przepadło, nie odeszło w proch.
Może proch wraca i odnawia się w nowe tchnienia, ale to jest inna historia.
Nie zmienia się więc, lecz jest inaczej – podnosi w górę, ponieważ nic nie tkwi w miejscu.
Można to nazwać uporczywym trwaniem albo kołowrotem obrotów. Tak, myślę że to koło.
Koło obraca się i to jest natura, ani nie odczuwamy jej – jak mrówka nie odczuwa drzewa, na które wbiega i skąd spogląda zmysłami węchu w zieleń trawy – ani też zmienić nie możemy biegu chmur od widnokręgu do kresu kręgu.
Odczuwamy kolebanie koła, nierówno krąży, drży czas wokół nas. To niepokoi. Potrzeba czasu, jak w windzie, by odkryć postęp drżenia, usłyszeć rytm wynoszenia w górę.
Dlaczego jednak rytm drży niespokojnie ? Tego nie wiem. Niepokoi to, co odczuwamy – zastygła w czasie wibracja. Zdaje się, że nic się nie zmienia. Mrówka staje się piękną figurką zastygłą w bryłce bursztynu; gdyby nie było w bryłce owada lub szpilki drzewa, kolor byłby przeźroczysty. Dla mrówki jednak nie ma już nic – brak tchu to brak widzenia. Nie jesteśmy jednak mrówką lub trawą, kołysanym przez wiatr źdźbłem, niesionym żywiołami patykiem. Jesteśmy w klatce, luksusowo wielowymiarowej, kilka zmysłów może sięgać coś intrygującego, w ten sposób bywamy gdzie indziej i w kilku miejscach naraz. Brak jednak tchu, i w tym tkwi podobieństwo mrówki uwięzionej w pięknie koloru.
Może maszyna ruchu nie idzie równo, może zbiera siły i czasem zastyga ? bo to co ją porusza, to nie jakaś inna maszyna, tylko – jakieś szczęście w rozdzielaniu dobra. To takie nic, nie daje się nic dając coś, a jednak czasem, kiedy coś oddaję – wszystko znika. Zatrzymuję się i nie mogę pojąć jak wszystko wokół biegnie dalej..

..i gdybym pisał językami ludzi lub aniołów, a miłości bym nie miał, nic bym nie zyskał; jak brzęczący drut jest głos bez oddechu..

Pozdrowienia, o poranku, dla niewidzialnej duszy w cieple tańczącego koloru. Oby znalazła oddech przenikający mrok i słońce.

Saturday, February 3, 2007

po południu, słońce ma blask ciszy

Wiele razy pisałem, zapisywałem: słowa, myśli, siebie. Pootwierane zeszyty, projekty, pliki – czy ma więc sens ? albo: jaki jest ? sens pisania znowu; bo jednak mam przekonanie, że jest sens – doopisywać siebie.
Jeszcze nie odpowiem sobie na pytanie: jaki on jest, w czym leży, ten sens. Wiem, że on raczej do czegoś prowadzi, wyprowadza. Otwiera moje oczy. Nie mówcie, że sowa leci przez mrok. Porusza się z otwartymi oczami i choć nie one dostarczają jej informacji co leży i porusza się wokół niej w przestrzeni, to bez otwartych oczu nie-żyje, nie porusza się w świecie, w którym w każdej chwili gdzieś jest świt, wschodzące pasmo światła.

Friday, February 2, 2007

sobota rano, albo - słońce jest gdzie indziej

...co to znaczy - pisać ? ustawiać litery ?
Myślę - ustawiać siebie, i - że nieobojętne jest nieustawiać siebie. Kiedy to się zaczyna ? ...dużo już znaków zapytania... Dobrze jest - powiem - zaczynać od siebie, właśnie – od siebie, a nie – sobie; sobie ustawiać, to nie, to przyjdzie – myślę – „samo”: kiedy ustawię siebie, będę mógł ustawiać sobą.
Sowa, mówią, wylatuje o zmierzchu, więc dobrze, zawsze jest zmierzch gdzieś na tym świecie i każda pora jest dobra zacząć ustawiać swoje słowa. Swoje – to znaczy, w sobie. I tak też myślę, że dopiero ustawiając dopatrzę się, czy w ogóle chcę ustawiać sobą.
Chcę być, więc rozumiem, że – poustawiany, poukładany w sobie. Ustawiony – to coś innego. To też ważne, na razie jednak wystarczy, że pierwsze litery są już ustawione.